Micelarne robaki w żelach pod prysznic?!
- kosmetopedia
- Jul 29, 2015
- 6 min read

Brzmi strasznie? Tak, Wasze żele do mycia twarzy i ciała mają w sobie micelarne robaki... !! Czy są mocno „zjadliwe”? Czy szkodzą skórze? Przekonajcie się sami.
Dzisiaj rozprawiać będziemy o surfaktantach w produktach myjących, między innymi o ich „zgniłym owocu” tzw. SLESach.
Czym są surfaktanty?
SURFAKTANT- związek chemiczny, który ma za zadanie zmniejszać napięcie powierzchniowe cieczy np.wody. Dzięki temu możliwe jest dokładne zwilżenie powierzchni mytej, jak również wytworzenie piany, która unosi z niej wszelkie zanieczyszczenia (na tym właśnie polega proces mycia).
Budowa chemiczna surfaktantów jest dość prosta. Składa się z dwoch części: hydrofilowej („lubiącej” wodę) i lipofilowej („lubiącej” tłuszcze). Część hydrofilowa dodatkowo może mieć charakter jonowy (kationowy, anionowy, amfoteryczny) lub może nie posiadać żadnego ładunku (cząsteczka obojętna).

Przy odpowiednio wysokim stężeniu surfaktanta cząsteczki zaczynają się do siebie „przytulać”, czyli wewnętrznie organizować (jest ich już zbyt dużo aby mogły swobodnie pływać). Ich części lipofilowe przyciągają się wzajemnie tworząc struktury zwane micelami. Micele mogą mieć różne kształty, sferyczne, pręcikowate, lamelarne (warstwowe),... Na pierwszy rzut oka przypominają robaczki: bączki, gąsiennice, skupisko gąsiennic,...zależy kto i jak na to patrzy :D

Żele pod prysznic, szampony, produkty do mycia skóry twarzy, wszystkie te preparaty oparte są na mieszaninie surfaktantów, które tworzą różnej długości i wielkości „robaczki”. Dlaczego stosuje się mieszaniny? Ponieważ mieszane micele są bardziej stabilne, jak również ich profil myjąco-pieniący jest korzystniejszy. Układ taki składa się z 3-4 surfaktantów, co zależy od przeznaczenia i właściwości produktu.
Jakie surfaktanty możemy spotkać najczęściej?
Wymienię kilka grup, wraz z przykładami i krótką charakterystyką ich właściwości i potencjału drażniącego:
ANIONOWE SURFAKTANTY
Surfaktanty o świetnych właściwościach myjących i pieniących. Najmniej lubianym przedstawicielem tej grupy jest SLS i SLES. SLS to Sodium Lauryl Sulfate i coraz rzadziej stosuje się go w produktach kosmetycznych (w przeciągu ostatnich 5 lat mniej niż 5% produktów myjących zawierało ten surowiec!). Dlaczego? Związek ten posiada dość wysoki potencjał drażniący, jak również powoduje denaturyzację białek (ścinanie), materiału budulcowego naszej skóry. Jego etoksylowana siostra SLES, Sodium Laureth Sulfate jest znacznie łagodniejsza.

Coś, o czym muszę wspomnieć i co nie pozostaje bez znaczenia przy przeprowadzaniu procesu etoksylacji SLS, jest obecność pozostałości tlenku etylenu oraz wytwarzanie niewielkich ilości 1-4-dioxanu (obydwa sklasyfikowane jako kancerogenne). Rozumiem, że słowo kancerogenne może wywołać panikę, jednak pamiętajmy iż Ilości tych substancji są ściśle monitorowane, a surowiec zawierający większe niż dozwolone dawki nie ma prawa znaleźć się w żadnym kosmetyku. 1,4 dioksan zakazany jest do użytku w kosmetykach, chyba że występuje w ilościach minimalnych jako zanieczyszczenie surowców. Takie ilości są jednak bezpieczne, co jasno wynika z raportu: European Union Risk assessment report. Dla przypomnienia, wiele surowców naturalnych zawiera związki toksyczne, kancerogenne i mutogenne a ich stężenie decyduje o tym czy w rezultacie stwarzają niebezpieczeństwo dla zdrowia człowieka czy nie. Doskonałym przykładem są olejki eteryczne- bomba alergenowa, a naturalne produkty kosmetyczne często na nich bazują! (polecam artykuł Toxicology of Essential Oils Reviewed ).
Podkreślę, iż SLES jest bezpieczny w produktach typu rinse off (zmywalne), nie powinno się go stosować w produktach „leave on” (kremy, balsamy). Posiada zdolność penetracji naskórka, jak również może zwiększać wchłanialność innych substancji z produktu. Podczas stosowania żeli myjących czas kontaktu ze skórą jest znacznie organiczony (krótki), tak więc prawdopodobieństwo wnikania jest bardzo niskie.
Co z potencjałem drażniącym, czy SLES podrażnia czy nie?
Dla skóry, która w naturalny sposób radzi sobie z regeneracją ochronnego płaszcza lipidowego jest relatywnie obojętny (skóra normalna), przy skórze wrażliwej (również małych dzieci) należy go unikać, gdyż może działać wysuszająco. Wszystko również zależy od reszty składników produktu kosmetycznego, albowiem obecność SLES w formulacji o niczym jescze nie przesądza! Faktem jest, iż SLES posiada podwyższony potencjał drażniący, jednak w obecności innych łagodniejszych surfaktantów, ten potencjał drastycznie spada (np. Cocamidopropyl Betaine, Coco Betaine). Jednocześnie nie bez znaczenia jest ilość SLES w końcowym produkcie. Zazwyczaj waha się między 3 a 10%. Ilości większe niż 10% mogą (nie muszą) powodować przesuszenie skóry a w następstwie podrażnienia. Jeszcze jedna bardzo istotna informacja: układ SLES/Betaine bardzo łatwo zagęszcza się sola NaCl- Sodium Chloride (zwykła sól kuchenna!), która w znaczącycm stopniu dokłada się do potencjału drażniącego. W tańszych żelach pod prysznic ilość SLES oraz soli jest dość wysoka (dokładając do tego dużą ilość taniego zapachu!), co faktycznie może skończyć się wysuszeniem i podrażnieniem skóry! Ilość soli nie powinna przekraczać 1% a czasami wynosi nawet 3%. Takie produkty robią bardzo złą prasę SLES, gdyż ostatecznie to w ich stronę kierowane są wszystkie zarzuty.
Jak wygląda proces pozyskiwania tego surowca? Produktem wyjściowym jest olej kokosowy (zawiera duże ilości kwasu laurynowego), wiec jest to surowiec o pochodzeniu naturalnym. Jaką drogę przechodzi olej kokosowy? Najpierw z oleju otrzymuje się kwasy tłuszczowe (głównie laurynowy), które potem przekształca się w alkohole (laurylowy). Alkohole następnie poddaje się procesowi sulfonizacji.
Jakie są plusy i minusy stosowania SLES’ów?
Plusy: niska cena produkcji surowca (niska cena produktu końcowego), świetny profil myjący, dobrze się pieni, produkt łatwy do zagęszczenia i stabilizacji (niestabilny produkt nie tylko nie będzie spełniał swojej funkcji, ale również może stać się zagrożeniem), przyjazne środowisku (dość szybko ulegają biodegradacji).
Minusy?
Nie nadaje się do skóry wrażliwej a stosowany nieumiejętnie w dużych ilościach (w obecności soli) może wysuszać skórę. Jakość surowca stosowanego przez niektórych producentów może być wątpliwej jakości.
Ciekawostka: Ponad 50% produktów myjących opartych jest na SLES!
Jakie inne surfaktanty anionowe się wykorzystuje?
Ammonium Lauryl Sulfate- podobne właściwości do SLS, może podrażniać skórę.
Sodium Trideceth Sulfate- podobne właściwości do SLES, dobrze się pieni, nie dla skóry wrążliwej.
Sodium C14-16 Olefin Sulfonate- łagodniejszy od SLS (na tym samym poziomie co SLES), bardzo dobrze się pieni, biodegradowalny, stosowany raczej do normalnej skóry.
Disodium Laureth Sulfosuccinate- dość łagodny surfaktant, stosowany w produktach do skóry wrażliwej i dla dzieci.
Sodium Lauroyl Isethionate, Sodium Cocoyl Isethionate- łagodne surfaktanty o kremowej pianie, nie nadają się do klarownych żeli, stosowane w produktach/mydłach w kostce do skóry wrażliwej i dla dzieci.
KATIONOWE SURFAKTANTY
Stanowią tylko 5-6% całkowitej produkcji i większość z nich jest wykorzystywanych do celów przemysłowych jako produkty zmiękczające tkaniny (neutralizują negatywne ładunki na tkaninach) lub do czyszczenia. Słabo się pienią i mają właściwości bardziej kondycjonujące skórę jak również wykazują działanie bakteriobójcze. Stosowane w szamponach do włosów, gdyż mają zdolność neutralizowania ujemnych ładunków (obecnych na włosach zniszczonych).
AMFOTERYCZNE SURFAKTANTY
Mała grupa surfaktantów o charakterze jednocześnie anionowym i kationowym, bardzo łagodne dla skóry. Największą grupę stanowią betainy, sulfobetainy oraz pochodne aminokwasów. Jej dobrze nam znanym przedstawicielem jest Cocamidopropyl Betaine. Prawie każdy żel myjący do ciała zawiera ten surowiec zaraz obok SLES. Jest to bardzo wydajny i efektywny układ. Cocamidopropylbetaine znacznie obniża potencjał drażniący SLES a kombinacja obu surfaktantów jest łatwa do zagęszczenia np.solą NaCl (o czym wspominałam już powyżej).
NIEJONOWE SURFAKTANTY
Stanowią około 40% całkowitej produkcji surfaktantów. Grupa ta charakteryzuje się najniższym potencjałem drażniącym. Są to środki bardzo łagodne dla skóry, jednak dość trudne do formułowania, drogie i słabo się pienią (potrzebują obecności innych surfaktantów o lepszym profilu pienienia).
Najczęściej wykorzystywaną grupą związków z tej kategorii są tzw.APG, Poliglikozydy Alkilowe. Surowcem wyjściowym są oleje (kokosowy, palmowy) i skrobia (ziemniaczana, kukurydziana), z których otrzymuje się odpowiednio alkohole tłuszczowe i glukozę. Te dwa ostatnie są modyfikowane w celu nadania im właściwości myjących. I tak oto w łagodnych formulacjach do skóry wrażliwej możemy znaleźć: Lauryl Glucoside, Decyl Glucoside, Coco-Glucoside, Alkyl Polyglucoside. Surfaktanty te są bardzo łagodne dla skóry jak również przyjazne środowisku (szybko ulegają biodegradacji) jednak bardzo trudno się je zagęszcza.
Drugą grupę stanowią niejonowe surfaktanty PEG, które stosuje się jako dodatki do innych surfaktantów (takich jak np: SLES/Cocamidopropyl Betaine/Coco-Glucosides) i mają one właściwości bardziej zagęszczające i kondycjonujące niż myjące (dlatego znajdują się dalej na liście składników INCI). Przykładowe surowce: Laureth-2,4,7,10, PEG-7 Glyceryl Cocoate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Polysorbate-20, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, PEG-80 Sorbitan Laurate, PEG-150 Distearate Disodium Cocoyl Glutamate.
W ostatniej części artykułu skupię się na mydłach, które postrzegane są za bardziej naturalne i przyjazne skórze, czy tak faktycznie jest?
Czym są MYDŁA?
Pozyskuje się je na drodze saponifikacji (zmydlania) tłuszczów pochodzenia zwierzęcego (łój- tallow) bądź roślinnego (oleje roślinne, w szczególności palmowy oraz kokosowy). Substancją zmydlającą jest wodorotlenek sodu bądź potasu. W reakcji tej powstają sole kwasowe (np: Sodium Cocoate, Sodium Palmate, Potassium Cocoate, Potassium Palamte, Sodium Tallowate), które mają właściwości myjące i pieniące. O mydłach możecie dowiedzieć się więcej z artykułu: „Mydło, Twój wróg?!”.
Jakie są zalety mydła?
Głównym plusem tego typu środków myjących jest ich cena. Są tanie i dość wydajne. Czy są bardziej naturalne niż produkty będące mieszaniną syntetycznych surfaktantów? Z punktu widzenia chemicznego NIE. Surfaktanty w takim samym stopniu jak mydła pochodzą od surowców roślinnych, które następnie poddawane są obróbce chemicznej. Wytwarzanie mydła również wymaga przeprowadzenia procesów chemicznych!
Minusy?
Posiadają bardzo wysokie pH (ponad 10) co może negatywnie wpływać na funkcje skóry. Mogą ją również wysuszać i podrażniać. PH żeli myjących można z łatwością kontrolować i utrzymywać na poziomie 5-6, który jest najbardziej optymalny dla skóry. Istnieje wiele surfaktantów syntetycznych, które mają o wiele niższy potencjał drażniący. Mydła same w sobie nie kondycjonują skóry (wprost przeciwnie, pozbawiają ją ochronnej warstewki lipidowej naskórka) a niektóre surfaktanty spełniają taką właśnie funkcję.
Więcej o surowcach myjących znajdziecie w anglojęzycznym podsumowaniu„Surfactants, Types and Uses”.
Na koniec przykład analizy popularnego produktu myjącego ze szczególnym uwzględnieniem występujących w nim surfaktantów:

Baza myjąca składa się z mieszaniny SLES (Sodium Laureth Sulfate) oraz betainy (Cocamidopropyl Betaine), czyli najczęściej wykorzystywanej mieszaniny surfaktantów. Jak wiemy system taki bardzo łatwo zagęszcza się chlorkiem sodu (Sodium Chloride), który również obecny jest w składzie.
Zawiera również dodatek bardzo łagodnego surfaktanta z grupy glukozydów (Glyceryl Glucoside).
Dodatkowe surfaktanty o charakterze zagęszczającym oraz kondycjonującym to: PEG-7 Glyceryl Cocoate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate.
System konserwujący opiera się na mieszaninie: Sodium Benzoate, Sodium Salicylate, Methylparaben, Propylparaben - nic szczególnego i kontrowersyjnego.
Co się rzuca w oczy, to ilość zapachu- bardzo go dużo, co potwierdza obecność alergenów pochodzących od zapachu: Liminene, Linalool, Geraniol, Butylphenyl Methylpropional.
Zawiera ekstrakt z liścia bambusa oraz olej ze słodkich migdałów ( w deklaracji producenta ekstrakt z bambusa widnieje jako „mleczko z bambusa”- prawdopodobnie mieszanina ekstraktu, wody oraz oleju ze słodkich migdałów, które wymieszane ze soba tworzą białą emulsję, nazwaną przez producenta mleczkiem).
Comentários