Kosmetyczne Trendy 2017- Część 2
- kosmetopedia
- Jun 9, 2017
- 3 min read

Obserwowanie, śledzenie trendów, nie tylko kosmetycznych ale rownież konsumenckich, to moje ulubione zajęcie. Chłonę wszystko jak gąbka, obserwuję, notuję, przeżuwam i „wydalam” wnioski. Pomiędzy „pożeraniem” informacji a wydalaniem wniosków następuje proces trawienia. Czasami dostaję niestrawności, czasami wzdęcia a innym razem odżywczej dawki twórczej energii.
Z ogromną przyjemnością zabrałam się za pisanie tego posta, w którym postaram się przedstawić „Beauty Trends”, czyli to co w danym momencie się trawi i posówa ruchem postępowym przez układ pokarmowy ogromnej masy konsumentów. Bardzo ważne jest aby świadomie sięgać po tę pożywkę, i zastanowić się chwilę zanim ktoś inny wepchnie nam ją do gardła.
Zanim zaczniecie „wchłaniać” pożywkę mojej osobistej produkcji chciałabym zaznaczyć, że produkty których przykłady podaję są tylko przedstawicielami danych trendów i nie jest to równoznaczne z tym, że je w jakikolwiek sposób polecam.
Oto część 2 listy największych Beauty Trends
5. Microbiome, czyli naturalna flora bakteryjna na skórze
Coraz więcej się na ten temat mówi. Czy i w jaki sposób produkty kosmetyczne wpływają na naszą naturalną florę bakteryjną? Zdrowa flora bakteryjna skóry- zdrowa skóra. Sporo się obecnie dzieje na tym obszarze, firmy kosmetyczne inwestują w badania naukowe aby nie tylko dowiedzieć się więcej ale również znaleźć rozwiązanie, na którym jednocześnie będą mogły zarobić. Są już pierwsze doniesienia, że konserwanty zdecydowanie mają wpływ na naturalnie zasiedlające naszą skórę bakterię. Jak można się domyślać negatywny. Nie tylko zabijają patogeniczne bakterie ale również zaburzają stosunek tych dobrych bakterii, dzięki którym skóra prawidłowo funkcjonuje (1). Wiele jeszcze przed nami w tym temacie więc nasłuchujcie i miejcie oczy szeroko otwarte!
Najprostszym rozwiązaniem z punktu widzenia konsumenta jest siegnięcie po kosmetyki wolne od konserwantów tzw. „preservative free”, niestety nie jest to najłatwiejsze rozwiązanie ze strony producenta, szczególnie tego co produkuje na potęgę. Dlaczego? Otóż droga kosmetyku od momentu produkcji do zakupu konsumenta jest bardzo długa. Pakowanie, transport, dystrybucja, półki sklepowe, ... Produkty muszą być odpowiednio zakonserwowane aby były w stanie ją przebyć. Jest to po prostu prawie niemożliwe. Rozwiązaniem jest zakup produktów o krótkiej dacie przydatności, przygotowywanych na świeżo przez małych producentów. Tych też jest stosunkowo niewiele i trzeba dobrze poszukać, aczkolwiek jest to możliwe. Przykładem są produkty Buniq oparte na niezakonserwowanych wodach roślinnych oraz naturalnych olejach:
Inni producenci nie czekają z założonymi rękoma, pojawiają się pierwsze propozycje bardziej złożonych produktów:
Mother Dirt i seria AOB jest tego doskonałym przykładem. Wykorzystują wyspecjalizowne w utlenianiu związków amoniaku bakterie, które trawią elementy potu (amonik i mocznik) do postaci azotynów i tlenków azotu. Azotyny działają supresywnie na nieprzyjazne skórze bakterie a tlenek azotu wykazuje działanie łagodzące. Zgodnie z deklaracjami producenta to ma przywracać skórze odpowiedni balans mikrobiologiczny. Dostępne są trzy produkty: krem do twarzy MOISTURISER, mgiełka do twarzy AO+Mist, szampon i produkt do mycia twarzy-CLEANSER (zdjęcie powyżej).
Niektórzy wykorzystują probiotyki, które stanowią pożywkę dla naszych skórnych bakterii. Przykładem jest serum firmy Esse. Co po niej urośnie? Pewnie sam producent nie jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć.
6. Customisation, czyli personalizacja usłóg i produktów
Powiedziałabym, że jest to mega trend. Producenci dwoją się i troją aby zaproponować konsumentom innowacyjne, spersonalizowane rozwiązania, które dopasowane są do ich potrzeb. Na rynku kosmetycznym zauważalny jest bardzo zróżnicowany stopień personalizacji. Kompletna personalizacja usłóg/produktów w przypadku gigantów przemysłowych jest praktycznie niemożliwa, ale starają się jak mogą aby się coś im się z tego trendu skapnęło.
Bardzo prostym rozwiązaniem, który zyskał uwagę większych koncernów jest zaproponowanie tzw. Booster’ów, czyli kosmetycznych dopalaczy. Clarins, Boby Brown, Sephora już to mają.

Interesującym niszowym producentem jest firma Sepai, która oferuje kilka baz produktów i do tego wachlarz ekstraktów o konkretnym działaniu. Do tego czarna kolorystyka, która nadaje prestiżowego charakteru. Całość wygląda dość imponująco.
Odnogą od tego trendu jest moda na „Zrób To Sam” czyli DIY. Bardzo przemyślanym przedstawicielem tego trendu jest firma Oleum Vera. Oferuje zestawy do twarzy, ciała i włosów do samodzielnego wykonania w zaciszu domowym. Zgodnie z tym co deklarują wykorzystują tylko składniki Ecocert, organiczne, naturale i przyjazne środowisku. Nie przyglądałam się bliżej co mają w składzie te zestawy, ale wygląda dość prosto i estetycznie. Przykłady dwóch zestawów poniżej:
7. Technology & devices, czyli nowoczesne technologie
Tutaj prawdziwa rewolucja ale tym razem nie żołądkowa. Producenci prześcigają się w tworzeniu urządzeń, applikacji, które potrafią już oprawie wszystko!
Z ironiczną nutką, pieprzem do smaku przedstawiam Wam te cuda.
Dzięki temu urządzeniu zrobimy sobie jadalną maseczkę:
Dzięki Shiseido nałożymy wirtualny makijaż i pięknie zaprezentujemy się na spotkaniu:
Ta „plujka” owieje mgiełką odżywczych bąbelków, które „napakowane” są substancjami aktywnymi:

Ta kosmiczna maska (IlluMask) wyleczy nas z trądziku i „wypali” zmarszczki:

Ten futurystyczny hełm sprawi, że na wypolerowanej łysinie wyrośnie gąszcz włosów:
To urządzenie „wpompuje” nam pod skóre wszystko, substancje aktywne z kremu jak również towarzyszące mu konserwanty:
To wymasuje:
To zanalizuje twoją skórę i powie kiedy i co masz brać aby wyglądała olśniewająco:
To pokarze Ci zmarszczki i powie Ci że jesteś już stara:
Dnia by nie starczyło na opisanie wszystkich zabawek oraz życia na ich wykorzystanie.
Tym technologicznym akcentem zakończę moje trendowe wywody.
Przemieliliśmy już większość, pozostawiam trawienie Wam samym :)
Comments